0:6, 1:6 ze Swiatek, a teraz nagle 6:4. Polki już wszystko wiedzą ws. awansu

Polskie tenisistki w sobotę miały wolne od gry, po zwycięstwie 3:0 w piątek z Nową Zelandią mogły poświęcić czas na spotkanie z kibicami. Czekały jednak na wynik spotkania Nowej Zelandii z Rumunią, drugiego w tym turnieju. Gdyby tym pierwszym udało się sprawić niespodziankę, wygrać to spotkanie, Polki mogłyby nawet w niedzielę nie potrzebować zwycięstwa. Po spotkaniach singlowych wszystko zostało już jednak ustalone.

Już na starcie turnieju fazy play-off Pucharu Billie Jean King było jasne, że Polki są zdecydowanymi faworytkami do awansu do przyszłorocznych eliminacji tych najbardziej prestiżowych drużynowych rozgrywek. Choćby z uwagi na decyzję Igi Świątek, która zdecydowała się zakończyć sezon w kraju, reprezentując nasz zespół. I nawet bez Magdaleny Fręch czy Magdy Linette Biało-Czerwone powinny sobie poradzić.

Także dlatego, że z gry wycofała się m.in. najlepsza z Nowozelandek Lulu Sun, a rumuńskie gwiazdy – Sorana Cirstea i Jaqueline Cristian – już wcześniej podjęły decyzję o rezygnacji. A jeszcze wypadła kontuzjowana Elena Gabriela Ruse.

 

Billie Jean King Cup. Mecz Nowej Zelandii z Rumunią mógł przybliżyć do awansu… Polskę. Sensacyjny początek starcia rakiet numer jeden


 

W sobotę do rywalizacji przystąpiły Rumunki, a kończyły ją tenisistki z Antypodów. Gdyby Nowozelandkom udało się wygrać choć jeden pojedynek singlowyo, mogłyby liczyć na ogromne wsparcie dwukrotnej mistrzyni US Open Erin Routliffe w kończącym zmagania deblu. Było jednak jasne, że skoro Yang i Tse są klasyfikowane od rywalek o kilkaset miejsc niżej w rankingu, to o takie rozstrzygnięcie będzie szalenie ciężko.


Elyse Tse

 

Elyse TseLech MuszyńskiPAP


 

I rzeczywiście, w meczu Vivian Yang z Eleną Ruxandrą Berteą takiej walki nie było. Tu ponad 600 miejsc dzielących je na światowej liście wzięło górę, 19-latka z Rumunii potrzebowała niepełna 80 minut by rozstrzygnąć tę potyczkę w dwóch dość krótkich setach – 6:2, 6:1. Ani razu nie dała rywalce przełamać swojego serwisu, w tym elemencie była więc lepsza niż dzień wcześniej Kawa w starciu z Yang.

A później na korcie pojawiły się Gabriela Lee, już 30-letnia tenisistka, która niegdyś była na początku drugiej setki listy WTA. Dziś jest pod koniec trzeciej setki, to jednak wciąż przepaść w porównaniu do Elyse Tse, z 909. pozycji.

Nowozelandka w piątek wygrała tylko jednego gema w meczu z Igą, czekała na niego do końcówki drugiego seta, ponad pół godziny. Dziś zaś kibice w Gorzowie przecierali oczy ze zdumienia, bo choć Lee odskoczyła na 2:0, to rywalka nie zamierzała oddawać pola bez walki. Szybko odrobiła stratę, a w kluczowym momencie seta jeszcze raz przełamała Rumunkę. I sensacyjnie wygrała seta 6:4.

Gdyby dołożyła drugiego, ułatwiłaby… zadanie Polkom. Bo przecież Routliffe w deblu mogła przesądzić sprawę na korzyść Nowej Zelandii – wówczas Świątek i spółka mogłyby w niedzielę przegrać nawet mecz 1:2.

Tyle że później doszło jednak do powtórzenia sytuacji z piątkowego meczu naszej wiceliderki rankingu. W drugim secie Rumunka poprawiła grę, rywalka zaczęła popełniać seryjne błędy. Zaledwie jeden gem był zacięty, w pięciu pozostałych Tse wygrała zaledwie cztery akcje. Później zaś była bliska drugiego bajgla, Lee wygrywała już 5:0, miała dwie piłki meczowe. Nowozelandka zdobyła jednak honorowego gema, przegrała mecz 6:4, 0:6, 1:6.


Zawodniczka w sportowym stroju podczas dynamicznego uderzenia piłki tenisowej rakietą na korcie, w tle widoczne rozmazane postacie oraz część tablicy informacyjnej z flagami.

 

Gabriela LeeLech MuszyńskiPAP


 

A to oznacza, że wynik meczu deblowego nie miał już większego znaczenia. Rumunki wygrały 6:2, 3:6, 10-5.

Polki wiedzą więc, że aby awansować do kwietniowych eliminacji BJK Cup, muszą w niedzielę w Gorzowie z Rumunią wygrać.

Początek o godz. 15, tekstowa relacja “na żywo” w Interii Sport. Jeśli swój mecz wygra najpierw druga rakieta Polek, będzie nią zapewne Katarzyna Kawa, to później o awansie powinna już przesądzić Iga Świątek.


Tenisistka w białej czapce i stroju wykonuje dynamiczne uderzenie forhendowe na korcie, wokół zawodniczki widoczna jest publiczność uważnie obserwująca mecz.

 

Iga ŚwiątekLech MuszyńskiPAP


 


Dwoje sportowców w białych dresach z orłem na piersi siedzi przed niebieskim tłem z logo Billie Jean King Cup, kobieta trzyma mikrofon i udziela wypowiedzi.

 

Kapitan reprezentacji Polski Dawid Celt, obok Katarzyna KawaLech MuszyńskiPAP

Be the first to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published.


*