Belinda Bencic w kończącym się sezonie sięgnęła po dwa turniejowe triumfy, ale odniosła też kilka bolesnych porażek, głównie z zawodniczkami z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. Szwajcarka została m.in. rozbita przez Igę Świątek w półfinale Wimbledonu (2:6, 0:6), później długo nie mogła dojść do dobrej dyspozycji. Po US Open przegrywała już tylko z uczestniczkami WTA Finals, a w Hongkongu ponownie błysnęła i tym razem to ona była stroną deklasującą rywalkę.
Belinda Bencic dwa lata temu sezon zakończyła rozgrywanym we wrześniu turniejem WTA 500 w San Diego, po czym zrobiła sobie przerwę od tenisa. Powodem była ciąża, w kwietniu na świat przyszła jej córka. Mistrzyni olimpijska z Tokio krótko po narodzinach dziecka wznowiła treningi, a już pod koniec października 2024 roku ponownie oglądaliśmy ją na korcie.
Bencic od tego czasu odniosła dwa turniejowe triumfy. Najpierw na początku kończącego się sezonu triumfowała w turnieju rangi WTA 500 w Abu Zabi, z kolei niedawno okazała się bezkonkurencyjna w imprezie tej samej rangi w Tokio. Po drodze zaliczyła jednak kilka bolesnych porażek z wysoko notowanymi zawodniczkami, które niekiedy wręcz deklasowały 28-latkę.
Reprezentantka Szwajcarii z pewnością na długo zapamięta tegoroczny Indian Wells – w czwartej rundzie ograła notowaną wówczas na trzecim miejscu w rankingu WTA Coco Gauff, w ćwierćfinale została z kolei rozbita przez piątą w tym zestawieniu Madison Keys (1:6, 1:6). Bolesną lekcję tenisa odebrała też od Eliny Switoliny w drugiej rundzie “tysięcznika” w Miami (1:6, 2:6) oraz w drugiej rundzie w Charleston od Sofii Kenin (0:6, 3:6). W Rzymie skreczowała w starciu z Marią Sakkari przy stanie 2:6, w Bad Homburg była w stanie “wyszarpać” zaledwie trzy gemy w pojedynku z Jekateriną Aleksandrową.
Kolejne rozczarowanie czekało na Bencic w Wielkiej Brytanii. Bardzo dobrze radziła sobie w wielkoszlemowym Wimbledonie aż do pojedynku z Igą Świątek, która w półfinale zdeklasowała ją w stosunku 6:2, 6:0. To była ostatnia tak znaczna porażka Szwajcarki (później ponownie uległa Świątek, tym razem w Wuhan, ale w stosunku 6:7, 4:6).
WTA Hongkong. Belinda Bencic już w ćwierćfinale turnieju
Role w końcu się odwróciły, ostatnio to Bencic deklasuje rywalki. 26 października w finale w Tokio oddała Lindzie Noskovej tylko pięć gemów, turniej WTA 250 w Hongkongu rozpoczęła od pewnej wygranej z Alaksandrą Sasnowicz (6:3, 6:4). W drugiej rundzie zmierzyła się z Yafan Wang i wygrała w jeszcze efektowniejszym stylu.
Spotkanie rozstawionej z “1” Bencic (11. miejsce w rankingu WTA) z notowaną na dopiero 298. miejscu w światowym zestawieniu Wang zaczęło się spokojnie – obie zawodniczki utrzymywały serwis, Chinka po drodze w czwartym gemie musiała bronić break pointa, ale wyszła z opresji. To, jak się później okazało, był ostatni gem, jakiego zapisała na swoim koncie. Szwajcarka bez problemów utrzymywała serwis, sama z kolei dwukrotnie przełamała rywalkę i wygrała 6:2.
Druga partia miała podobny przebieg, z tym że Wang tym razem w czwartym gemie skapitulowała, przy własnym podaniu nie była w stanie wygrać żadnej akcji. Sama z kolei ani razu nie odpowiedziała przełamaniem powrotnym. Przy stanie 2:5 wybroniła dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej była już bezradna. Po 76 minutach gry Bencic przypieczętowała zwycięstwo 6:2, 6:2 i awansowała do ćwierćfinału, w którym zagra z Cristiną Bucsą. Hiszpanka w Hongkongu również prezentuje się pewnie, do tej pory straciła tylko dziewięć gemów (6:1, 6:2 z Yexin Ma oraz 6:2, 6:4 z Emilianą Arango).
Co ciekawe, Bencic od US Open przegrywała tylko z zawodniczkami, które zobaczymy podczas WTA Finals, czyli Igą Świątek, Coco Gauff i Jasmine Paolini.

Belinda Bencic podczas meczu z Coco GauffWilliam WestAFP

Belinda BencicKIRILL KUDRYAVTSEV / AFPAFP

Belinda BencicMATTHEW STOCKMAN/Getty Images via AFPAFP
Leave a Reply