W środę zakończyły się marzenia Igi Świątek o drugim w karierze tytule mistrzyni WTA Finals, bez względu jednak na końcowe wyniki w Rijadzie Polka zakończy ten rok na drugiej pozycji w rankingu. Co oznacza, że wciąż jest zawodniczką światowej klasy, jedną z najlepszych na świecie. Niemniej już nie tą najlepszą, a o powrót na szczyt, bez pewnych zmian, może być ciężko. I Iga ma tego świadomość, co udowodniła jej pomeczowa rozmowa z red. Bartoszem Ignacikiem w Canal+. A to nie wszystko.
125 tygodni na pozycji światowej liderki, wiele prestiżowych tytułów, sześć zwycięstw w Wielkich Szlemach – Iga Świątek jest bez wątpienia jedną z najlepszych tenisistek świata w XXI wieku. Zawodniczką 24-letnią, co oznacza, że teoretycznie wciąż przed nią wiele lat z możliwymi sukcesami.
Ten sezon już sam w sobie był dla Polki przełomowy, bo po przecież zeszłej jesieni zmieniła szkoleniowca – po trzech latach rozstała się z Tomaszem Wiktorowskim, jego rolę przejął Wim Fissette. Początek był obiecujący, Iga miała piłkę meczową w staciu z Madison Keys o finał Australian Open. A później pełen niepokoju – po nagłych załamaniach w pojedynczych meczach w turniejach na Bliskim Wschodzie oraz w Sunshine Double. Wreszcie nastąpił najsłabszy od lat cykl na mączce i nadzieja wlana przez zwycięski Wimbledon oraz efektownie zdobyty tytuł w Cincinnati.
Przed startem WTA Finals Świątek nie miała już szans na zdetronizowanie Aryny Sabalenki na pozycji liderki. Niemniej wciąż pozostawała w gronie faworytek do zwycięstwa. Środowe starcie z Amandą Anisimovą, przegrane po walce 7:6 (3), 4:6, 2:6 zakończyło jednak marzenia Polki na powtórzenie wyniku z 2023 roku z Cancun.
I co gorsze – Iga miała świadomość, że wcale źle nie zagrała. A po raz kolejny jej mecz z zawodniczką ze ścisłej czołówki skończył się tak samo.
Kluczowe mecze z najlepszymi na świecie. Takie potyczki Iga Świątek w większości wygrywała. Nastąpił przełom
Liczby są bowiem nieubłagane – Polka siedem razy grała w tym roku z rywalkami z TOP 5, przegrała pięć takich spotkań. W United Cup uległa Coco Gauff, później z Amerykanką przegrała też w Madrycie. W Paryżu była gorsza od Aryny Sabalenki, w Bad Homburg od Jessiki Peguli, teraz od Anisimovej. Pokonała jedynie Jasmine Paolini w Bad Homburg oraz Keys w Madrycie.
Tak wyglądał bilans Świątek z zawodniczkami z TOP 5 od początku jej kariery w WTA:
- 2019: 0 zwycięstw, 2 porażki
- 2020: 1 zwycięstwo, 0 porażek
- 2021: 0 zwycięstw, 3 porażki
- 2022: 4 zwycięstwa, 1 porażka
- 2023: 7 zwycięstw, 3 porażki
- 2024: 6 zwycięstw, 3 porażki
- 2025: 2 zwycięstwa, 5 porażek
To właśnie o takich meczach, jak ten z Rybakiną czy Anisimovą w Rijadzie, mówił w programie “Misja Sport” w Przeglądzie Sportowym/Onet Dawid Celt, kapitan polskiej reprezentacji w BJK Cup. A mówił to w tym tygodniu, już po przegranym spotkaniu z Kazaszką. – To co martwi, a Iga ze swoim teamem powinni się nad tym zastanowić, że jest sporo momentów, gdy zaczyna gasnąć, wszystko się rozjeżdża, to nie potrafi już odwrócić wyniku. Mówię o tych spotkaniach z wybitnymi dziewczynami.
Coś, co było jej cechą, znakiem charakterystycznym, że potrafiła odwracać takie mecze, nawet jak jej nie szło, jak się gubiła. A teraz jest z tym problem
– To nie jest tak, że masz to i zostaje z tobą na zawsze, tak nie działa. Moim zdaniem to jest rzecz widoczna w tym roku – mówił Celt.
Czy to efekt zmiany szkoleniowca? Zdecydowanie nie, Fissette dokonał wielu zmian w grze Polki, poprawił jej serwis, co było długimi fragmentami widać także w Rijadzie. Bez takiego wejścia do gry nie zdobyłaby historycznego tytułu w Wimbledonie. I to Iga podkreśliła już na pierwszej konferencji w Arabii Saudyjskiej, jeszcze przed startem rywalizacji. A została poproszona o wskazanie zmian, jakie nastąpiły już po rozpoczęciu pracy z Belgiem.

Wim Fissette jest trenerem Igi Świątek od połowy października 2024 rokuDAVID GRAY / AFPAFP
– Myślę, że technicznie na pewno to, jak grałam na szybszych nawierzchniach, jak radziłam sobie z szybszymi piłkami, które były dla mnie problemem w poprzednich sezonach. Również szybkość serwisu. Nie wiem, chyba byłem w jakimś piątym miejscu w rankingu asów w tym roku. To niemożliwe – śmiała się. I zaznaczyła, że to był jej cel.
Świątek podłamana po porażce z Amandą Anisimovą. Ma świadomość, że sama dobra gra już nie wystarczy
Jednocześnie bardzo znamienna była rozmowa, jaką Polka odbyła po środowym spotkaniu z Anisimovą z red. Bartoszek Ignacikiem w Canal +. Nie miała sobie nic do zarzucenia. – Taka przegrana boli, no bo wydawało mi się, że gram dobrze, że mam dobre nastawienie i koncentrację. Nie ma niczego, czego bym żałowała, może poza jedną decyzją, gdy mnie przełamała w trzecim secie.
Prawda jest taka, że zrobiłam co mogłam i dałam z siebie wszystko, uważam, że dobrze grałam w tym turnieju. I to jest pocieszające z jednej strony, bo niczego mogę nię załować. A z drugiej: słabo, że to już nie wystarcza.
Te ostatnie słowa są znamienne, bo Polka w swojej grze nie może dokonać radykalnych zmian, choćby z uwagi na stosowanie skrajnej wersji tzw. zachodniego chwytu rakiety. Nie będzie więc w jej grze slajsów, skrótów, a potężne topspiny. Już nie tylko Jelena Ostapenko potrafi odpowiednio reagować, Rybakina, Sabalenka czy Anisimova dokładają jeszcze więcej siły.
Celt mówił we wspomnianym programie: – Lata lecą, przebieg w nogach jest coraz większy, pewne rzeczy po prostu nie wychodzą. Nie jest tak, ze Iga nie chciala odwrócic losów meczów, nie była w stanie zareagować w sytuacji, gdy rywalka postawiła opór. Nie była w stanie wyeksponować tych swoich narzędzi. (…) U Igi jest tak, ze są dwa różne tryby. Jak idzie, to fajnie, super się ta gra układa. Jak z Rybakiną, gdy zagrała wzorowego seta. A później przychodzi moment, gdy dochodzi do pierwszego zwarcia, do pierwszego przelamania i wajcha jest w drugą stronę. Brakuje takiego nastawienia, które pozwoli zachować spokój – analizował mąż Agnieszki Radwańskiej.
Świątek sama zasugerowała, że możliwe jest w przyszłym roku granie w mniejszej liczbie turniejów, za to poświęcenie większej ilości czasu na trening. – To jedyne, co mogę zmienić. Może wtedy takie spotkania będą w stanie wygrać. Może trochę faktycznie gubię technikę, jak się stresuję. Kiedyś mogłam wygrywać takie mecze, bo inne dziewczyny bardziej się stresowały albo grały gorzej, tak teraz wszystkie przyspieszają grę i nie mam nawet jak zagrać takiego swojego solidnegio tenisa, któy wygrywał mi mecze w poprzednich sezonach – stwierdziła Polka w Canal+.

Iga Świątek i Jelena RybakinaArtur WidakAFP
I zapowiedziała, że popracuje nad tym, by jej gra była bardziej zautomatyzowana, co pozwoli jej odbić 22 piłki a nie 20 spośród tych, które lądują pod nogami.
Porażka z Anisimovą byłą 17. w tym sezonie dla Igi Świątek. To wyrównanie rekordu z 2019 roku, gdy wchodziła do zawodowego tenisa. Teraz, w teorii, rekord ten może zostać pobity, bo Igę czekają jeszcze dwa spotkania w ramach BJK w Gorzowie – prawdopodobnie z Rumunką Gabrielą Lee i Lulu Sun z Nowej Zelandii.
Choć raczej nie powinno to nastąpić, nie licząc wpadki z Alexandrą Ealą w Miami, z takimi zawodniczkami Iga wciąż wygrywa bardzo łatwo.

Iga Świątek, 05.11.2025 r.FAYEZ NURELDINEAFP

Iga Świątek i Aryna Sabalenka, Roland Garros 2025DIMITAR DILKOFFAFP
Leave a Reply