11-9 dla Polki, stawką finał WTA. 160 minut pasjonującego boju z przyjaciółką Igi Swiatek

Aż do startu WTA 125 w tureckim Samsunie Linda Klimovičová miała na tym poziomie rozgrywek zaledwie jeden wygrany mecz – rok temu w Warszawie. A teraz w tym mieście na północy Turcji wygrała już trzy, dziś stanęła przed szansą historycznego awansu do finału. Nie była faworytką, tę rolę przejęła Kaja Juvan, przyjaciółka Igi Świątek i Mai Chwalińskiej, wracająca do szerokiej czołówki po długiej przerwie. Walczyły nie tylko ze sobą, ale też z porywistym wiatrem, który całkowicie zdominował grę. Po 170 minutach poznaliśmy finalistkę.

Niemal dokładnie rok temu 20-letnia wtedy Linda Klimovičová formalnie została zawodniczką polską – chwilę wcześniej odebrała nasz paszport, w Czechach przyjęto taką decyzję ze zdziwieniem. Urodzona w Ołomuńcu zawodniczka była już w przeszłości juniorską półfinalistką Wimbledonu, ale w zawodowym tenisie zbyt wiele jeszcze nie osiągnęła.

W tureckim Samsunie reprezentantka Polski już osiągnęła historyczny wyczyn w zawodach rangi WTA, choć na razie tej najniższej rangi – 125. Wygrała trzy mecze, awansowała do półfinału. Dziś zaś mierzyła się o swój pierwszy finał na tym poziomie – z Kają Juvan.

 

WTA Samsun. Linda Klimovičová kontra Kaja Juvan w walce o finał. Słowenka wygrała taki turniej w Lublanie


 

24-letnia Słowenka to przyjaciółka Igi Świątek, razem tworzyły parę deblową w czasach juniorskich (i wygrały razem igrzyska młodzieży w Argentynie w 2018 roku), ale też Mai Chwalińskiej. Choć tym razem z tą ostatnią się rozdzieliły – Słowenka wybrała twarde korty w Turcji, Polka zaś mączkę we Włoszech.

Dziś zresztą obie miały w planach mecze o finały tych zawodów, obie też myślą o awansie do TOP 100 rankingu WTA, choć dla Juvan byłby to powrót. I jest tego już bardzo blisko, zaledwie 8,5 miesiąca po wznowieniu kariery.


Zawodniczka tenisowa w fioletowym stroju w trakcie serwu lub returnu, trzyma rakietę, skupiona, na tle kortu tenisowego.

 

Linda KlimovicovaFoto Olimpik/Nur PhotoAFP


 

Faworytką starcia Klimovičová – Juvan była oczywiście Słowenka, wyżej notowana, z większym doświadczeniem na tym poziomie, ale i niezłymi wynikami w ostatnich tygodniach. I to ona wygrała pierwszego gema serwisowego, co akurat w sobotę w południe było w Samsunie dużą sztuką.

Obu zawodniczkom mocno przeszkadzał bowiem wiatr, ośrodek Green Golf&Tennis Club znajduje się nad samym Morzem Czarnym. Potężne podmuchy powodowały, że jedna i druga miały problemy, zwłaszcza wówczas, gdy trzeba było uderzać z wiatrem. Słowenka odskoczyła na 3:1 i zupełnie niepotrzebnie wdała się w rozmowę z turecką arbiter Esin Kiratli, po zagraniu Polki w okolice linii. Klimovičová odrobiła stratę, później prowadziła 4:3 i 6:5, z przełamaniem. Zmarnowała jednak szansę na 7:5, przy stanie 30-30 przegrała długą wymianę, w której początkowo dominowała. Juvan wyszła z opresji, za moment wymusiła błąd Polki.

Doszło więc do tie-breaka, w którym akurat wiatr im jakoś nie przeszkadzał. Prezentowały w nim poziom dobrych zawodów WTA 250 czy 500, Linda przegrywała już 2-4. To ona pierwsza uzyskała piłkę setową, później miała drugą, ale też i Słowenka miała dwie podobne okazje.

W końcu to jednak krosowy bekhend Polki sprawił, że po 68 minutach miała seta na swoim koncie – wygrała 7:6 (9).


Iga Świątek i Kaja Juvan po ich pojedynku w trzeciej rundzie US Open

 

Iga Świątek i Kaja Juvan po ich pojedynku w trzeciej rundzie US OpenAngela WeissAFP


 

Taki obrót strat poirytował Kaję Juvan – poprawiła swoją grę na początku drugiego seta, dwukrotnie przełamała rywalkę. Inna sprawa, że Klimovičová popełniała w tym okresie jeden błąd serwisowy za drugim, nie radziła sobie zupełnie z wiatrem. Było więc 0:3, serwis przejęła Słowenka i znów… wszystko się zmieniło. Teraz to Polka wskoczyła na wyższy poziom, wygrała cztery gemy z rzędu, kompletnie zaskoczyła wypełnione trybuny ośrodka w Samsunie. Z 19 akcji wygrała aż 16.

I gdy już się wydawało, że “złamała” Kaję i pójdzie za ciosem, Juvan odżyła. Teraz to ona rozdawała karty, z 14 następnych punktów na jej kontro trafiło 12. Wygrała seta 6:4, wyrównała stan meczu.

O awansie do finału, w którym czekała już Nikola Bartůňková, decydowała trzecia partia. Klimovičová wygrała dwa z trzech gemów, prowadziła. Kluczowy okazał się jednak ten piąty, a miała w nim trzy razy okazję na objęcie prowadzenia 3:2. To Juvan uzyskała jednak przełamanie i już nie oddała inicjatywy.

Zwłaszcza że 21-letnia tenisistka z Bielska-Białej miała coraz większe problemy fizyczne.

W przyszłym tygodniu Klimovičová nie gra, do rywalizacji powinna wrócić od 13 października: w zawodach ITF W100 w Les Franqueses del Valles w Katalonii.


Młoda tenisistka w fioletowej sukience wykonuje uderzenie na korcie ziemnym podczas turnieju, piłka znajduje się w powietrzu, w tle sędziowie oraz banery sponsorów.

 

Linda KlimovicovaFoto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFPAFP


 


Kaja Juvan

 

Kaja JuvanCRISTINA QUICLERAFP

Be the first to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published.


*