W piątek w stolicy Japonii wyjaśniła się sprawa ostatniego wolnego miejsca w finałowym turnieju sezonu – WTA Finals. Zgarnęła je jednak niezwykle skuteczna w ostatnich dniach Jelena Rybakina, pokonała w Tokio Victorię Mboko. A później na kort wyszła jej finałowa rywalka z zeszłej niedzieli z Ningbo Jekaterina Aleksandrowa, która też ma bilet do Arabii Saudyjskiej, jako druga rezerwowa. Przegrała pierwszego seta z byłą mistrzynią Australian Open Sofią Kenin 0:6, a i tak w trzecim miała cztery piłki meczowe. Mimo że walczyła z potwornym bólem żeber.
Rok temu znakomite występy w turniejach WTA 500 dały pozycję rezerwowej w Rijadzie Darii Kasatkinie – po wycofaniu się Jessiki Peguli mogła zagrać z Igą Świątek. I choć przegrała w 51 minut 1:6, 0:6, to na jej konto wpadło 225 tys. dolarów za sam udział w tym meczu.
Teraz znakomite występy w WTA 500 sprawiły, że Jekaterina Aleksandrowa pierwszy raz w karierze znalazła się w najlepszej dziesiątce tenisistek świata. I uzyskała prawo do bycia drugą rezerwową w WTA Finals. A tą pierwszą ostatecznie będzie Mirra Andrejewa, która przegrała rywalizację o ósmą pozycję w WTA Race z Jeleną Rybakiną. Kazaszce też pomogły turnieje WTA 500 – wygrała taki w Strasburgu, później w Ningbo, teraz jest już w półfinale w Tokio.
I właśnie ten dzisiejszy mecz z Victorią Mboko ostatecznie przesądził o jej awansie – wygrała w dwóch setach, zrewanżowała się Kanadyjce za porażkę w półfinale w Montrealu. A zaraz po nich na kort wyszły Aleksandrowa i Kenin – dość łatwo było tu wskazać faworytkę. Czyli mieszkającą od lat w Pradze Rosjankę, choć jej rywalka – urodzona w Moskwie reprezentantka USA – to była mistrzyni Australian Open i finałowa rywalka Igi Świątek z French Open.
WTA Tokio. Koszmar Jekateriny Aleksandrowe w starciu z Sofią Kenin. W kluczowym momencie decydującego seta
W swoim najlepszym okresie w karierze Kenin była czwartą rakietą świata, ale od 2-3 lat nie jest w stanie wrócić do tamtej dyspozycji. Choć teraz i tak jest lepiej, bo rok temu w Tokio startowała jako 155. zawodniczka rankingu – i to dzięki “dzikiej karcie”. Wtedy dotarła do finału, przegrała go z Qinwen Zheng.

Jekaterina Aleksandrowa w meczu z Sofią Kenin, Tokio 2025PHILIP FONG AFP
Tymczasem teraz po pierwszym secie kibice nie dowierzali – Amerykanka wygrała tę partię w 21 minut (sic!) 6:0. Aleksandrowa wygrała w tej partii tylko dziewięć punktów, żadnego po swoim drugim podaniu. Była zmęczona napiętym terminarzem, grała szóste spotkanie od zeszłego czwartku.
A później nastąpiła jakaś dziwna przemiana, Rosjanka wskoczyła na wyższe obroty, zaczęła kapitalnie serwować (5 asów). Wygrała partię 6:2, miała 12 winnerów i zaledwie dwa błędy.
I kontynuowała ją w trzecim secie, prowadziła 4:2, gdy znów chwyciła się za żebra, usiadła na ławce i poprosiła o pomoc medyczną. Już chwilę wcześniej polska arbiter Marta Mrozińska pytała, czy nie potrzebuje wsparcia fizjoterapeutki, bo były ku temu powody. Wytrzymała, ale tylko przez kilka minut.
Aleksandrowa miała problemy ze zgięciem się, ból był coraz większy. A jednak, zagryzając zęby, wracała do gry. Kapitalnymi akcjami wywalczyła trzy piłki meczowe w gemie serwisowym Amerykanki. Pierwszą Kenin obroniła serwisem, drugą – świetnym bekhendowym atakiem wzdłuż linii. Przy trzeciej Rosjanka sama wyrzuciła return w aut. Przegrała tego gema – usiadła na ławce i znów poprosiła o pomoc.
Komentujący to spotkanie w Canal+ Żelisław Żyżyński mówił, że nie wyobraża sobie, by Aleksandrowa była w stanie jeszcze serwować. A ona dokonywała cudów, posyłała asy (w całym meczu aż 12, siedem w trzeciej partii), dostała czwartą piłkę meczową. Kenin odpowiedziała świetnym returnem po trafionym pierwszym podaniu, a później wygrała całą akcję.
I ostatecznie to ona zadała decydujący cios – już w tie-breaku. Wygrała mecz 6:0, 2:6, 7:6 (3) i zagra w sobotę o finał. Rywalką będzie lepsza z pary: Belinda Bencic – Karolina Muchova.

Sofia KeninRobert PrangeAFP
Leave a Reply