Sobotni mecz Aryny Sabalenki z Jeleną Rybakiną w Rijadzie zakończył tenisowy sezon dla światowej czołówki. W finale “Turnieju Mistrzyń” doszło do pewnej niespodzianki, bo tak trzeba nazwać przegraną w dwóch setach Białorusinki, światowej “jedynki”. Co nie zmienia faktu, że 27-latka z Mińska była najlepszą zawodniczką w sezonie. Jednak Iga Świątek zdołała ją w pewnej kwestii… uprzedzić. Oto szczegóły.
Turniej w Rijadzie kończył tenisowy sezon WTA dla gwiazd – zawodniczki z najlepszej dziesiątki nie mogą już występować w zawodach WTA 125 czy turniejach ITF, a tylko takie pozostały w kalendarzu do połowy grudnia. Iga Świątek wystąpi jeszcze w meczach Billie Jean King Cup, ale tam punktów już nie zdobędzie. W piątek kibice w Gorzowie powinni zobaczyć ją w rywalizacji z zawodniczką z Nowej Zelandii, w niedzielę zaś – z Rumunii.
I już wtedy wiedzieliśmy, że tak jak nie dojdzie do zmiany na samym szczycie, tak też i do niej nie dojdzie na drugim miejscu. Strata Coco Gauff do Świątek była zbyt duża, by tegoroczna mistrzyni French Open mogła zdystansować Polkę. Za to Gauff znalazła się w opałach po awansie Amandy Anisimovej do półfinału, ale rodaczka nie wykorzystała szansy na pierwszy w karierze awans na trzecie miejsce. Może to się stać jednak już w pierwszym tygodniu stycznia.
Świątek i Sabalenka znów na dwóch pierwszych miejscach w rankingu. Polka miała tu jednak pewną przewagę. Oto efekt
Ten fakt, że Sabalenka i Świątek znów znalazły się na szczycie rankingu, znalazł odzwierciedlenie w bardzo ciekawej informacji, którą podał portal Tennis.com. Tak się stało po raz trzeci z rzędu, przy czym w 2023 roku to Polka była pierwsza, po fenomenalnym WTA Finals w Cancun, gdy na finiszu wyprzedziła Arynę. Rok temu było zaś już tak jak teraz – Sabalenka odebrała prestiżowe trofeum dla tej najlepszej w sezonie.
Tyle że teraz w grze pojawia się sezon 2022 – ten najlepszy w wykonaniu Świątek, gdy po raz pierwszy została liderką rankingu, a przy okazji wygrała 37 spotkań z rzędu. Na jej kapitalne występy złożyły się wtedy dwa tytuły wielkoszlemowe (Paryż, Nowy Jork), ale i kilka rangi 1000: w Dosze, Indian Wells, Miami i Rzymie.
Wtedy zakończyła sezon z olbrzymią przewagą nad resztą stawki, ale co ważniejsze, tuż za nią nie było Sabalenki. Wtedy “dwójkę” wywalczyła sobie Ons Jabeur, a za Tunezyjką znalazły się jeszcze Jessica Pegula i Caroline Garcia. Francuzka ostatecznie wygrała batalię z Sabalenką triumfując w ich bezpośrednim starciu – w meczu o tytuł WTA Finals w Fort Worth.

Iga ŚwiątekMATTHEW STOCKMAN/Getty Images via AFPAFP
I to właśnie zauważyli dziennikarze Tennis.com – Świątek po raz czwarty z rzędu znalazła się w najlepszej dwójce rankingu, a Sabalenka – po raz trzeci. Tym samym to Polka ubiegła swoją największą w ostatnich latach rywalkę i to ona jako pierwsza wyrównała osiągnięcie Sereny Williams, która jako jedyna w XXI wieku miała cztery takie osiągnięcia z rzędu (2013-2016). Wcześniej, na przełomie stulecia, ta sztuka udała się też Lindsay Davenport i Martinie Hingis.
Sabalenka zaś “tylko” dogoniła Ashleigh Barty, “jedynkę” lub “dwójkę” światowych list w sezonach 2019, 2020 i 2021.
Gdyby jednak sięgnąć głębiej do historii, to osiągnięcie Igi oraz Sereny nie robi już takiego wrażenia. Od momentu wprowadzenie rankingu w połowie lat 70., trzy zawodniczki zdecydowanie się w tym aspekcie wybijają. Chris Evert była bowiem w TOP 2 przez 12 kolejnych sezonów (1975-86), Steffi Graf przez 10 (1987-1996), a Martina Navratilova – przez 8 (1982-89). Do tego trochę jeszcze Polce brakuje. Jeśli jednak powtórzy swój wyczyn w przyszłym sezonie, będzie już samotnie na czwartej pozycji w tej niezwykłej klasyfikacji.

Iga Świątek i Aryna SabalenkaELSA/GETTY IMAGES NORTH AMERICA/ADEK BERRY AFP
Leave a Reply